Pewnie już nikt na tym ziemskim padole nie pamięta kiedy pojawiły się pierwsze plotki o nakręceniu ekranizacji Dragon Balla. Kiedyś w roli Goku fani chcieli zobaczyć Jackiego Chana czy Jeta Li, a gdy w zeszłym roku oficjalnie potwierdzono kręcenie tego filmu główną rolę dano młodemu Justinowi Chatwinowi. Wszyscy jak jeden mąż wiedzieli, że ten wymoczek Polakom znany głównie z Wojny Świątów nie podoła. Byłem wśród tych wszystkich. Jeszcze dziś oglądając krótki wstęp opisujący historię świata filmu będąc przekonany jąką to on nie jest porażką nazywałem go Crap Ballem. Później zaliczyłem zonka. Dragon Ball: Ewolucja wcale nie jest synonimem słowa „crap”.